Liam [[miał->miał]] kamień księżycowy czy go [[nie miał->nie miał]]?Przewodniczka czekała pod krzewem na członków swojej grupy. Schodzili się pojedynczo z pustymi koszami, lecz pełnymi rękami. Trzymali w nich przedmioty, których niewyraźne kształty zdawały się Liamowi obce. W słabej poświacie rzucanej przez bladą farbę na skórze przewodniczki wyglądały na pokrzywione i oślizłe, aż rybakowi przewracał się żołądek. Chciał przyjrzeć im się z bliska w ciepłym świetle piór ognistego ptaka, jednak ten skrył się już głęboko w swoim krzewie i tylko owoce słabo pulsowały w jego własnym rytmie, podobnym do rytmu spokojnego serca.
Gdy wszyscy zebrali się przed przewodniczką, ogłosiła:
– Tym razem to nie ja zbiorę owoce kalinowego krzewu. Zrobi to nasz gość.
Wskazała Liama i odsunęła się, ruchem dłoni wskazując pulsujący krzew. Liam drgnął, nie wiedząc, co zrobić. Konsternacja musiała wyraźnie odbić się na jego twarzy, ponieważ przewodniczka szybko wyjaśniła:
– Zerwij owoce z krzewu Żarptaka.
[[Zerwij owoce->zerwij owoce]]
[[Wzbraniaj się->wzbraniaj się]]Przewodniczka czekała pod krzewem na członków swojej grupy. Schodzili się pojedynczo z pustymi koszami, lecz pełnymi rękami. Trzymali w nich przedmioty, których niewyraźne kształty zdawały się Liamowi obce. W słabej poświacie rzucanej przez bladą farbę na skórze przewodniczki wyglądały na pokrzywione i oślizłe, aż rybakowi przewracał się żołądek. Chciał przyjrzeć im się z bliska w ciepłym świetle piór ognistego ptaka, jednak ten skrył się już głęboko w swoim krzewie i tylko owoce słabo pulsowały w jego własnym rytmie, podobnym do rytmu spokojnego serca.
Gdy wszyscy zebrali się przed przewodniczką, ogłosiła:
– Tym razem to nie ja zbiorę owoce kalinowego krzewu. Zrobi to nasz gość.
Wskazała Liama i odsunęła się, ruchem dłoni wskazując pulsujący krzew. Liam drgnął, nie wiedząc, co zrobić. Konsternacja musiała wyraźnie odbić się na jego twarzy, ponieważ przewodniczka szybko wyjaśniła:
– Zerwij owoce z krzewu Żarptaka.
[[Zerwij owoce->zerwij owoce 3]]
[[Wzbraniaj się->wzbraniaj się 3]]Liam ze strachem i determinacją podszedł do krzewu. Chwycił najbliżej wiszącą gałąź, kilkoma szybkimi ruchami oberwał z niej owoce i wróciwszy do przewodniczki z dumą pokazał jej zdobycz. Kiwnęła głową z uznaniem. Następnie odwróciła się w stronę, z której przyszli, komenderując:
– Wracamy.
I [[ruszyli->ruszyli2]].Polecenia przewodniczki należy wykonywać bez szemrania, jeżeli chce się przeżyć – tak, jak każdy przewodnik, ona wie, co i kiedy można zrobić, nie ryzykując zdrowia członków grupy. Czy na pewno chcesz, żeby Liam odmówił zerwania owoców z krzewu?
[[Chcę->chcę]]
[[Nie chcę->nie chcę]]Jak uważasz. Zatem…
Liam uniósł ręce w obronnym geście i drżącym głosem rzekł:
– Chyba nie powinienem.
– Nonsens. Potrzebujesz ich.
– Nie, naprawdę – pokręcił głową. – Nie powinienem ich dotykać.
Przewodniczka spytała, marszcząc brwi:
– Kto tak twierdzi?
Rybak zagryzł wargę. Nie wiedział. Po prostu coś broniło mu sięgnięcia po lśniące owoce.
Kobieta sapnęła z niezadowoleniem i zerwała owoce z najbardziej obsypanej nimi gałęzi. Następnie odwróciła się w stronę, z której przyszli, komenderując:
– Wracamy.
I [[ruszyli->ruszyli]].[[Zerwij owoce->zerwij owoce]].Liam drżał, wędrując w ciemności, nie dlatego, że doskwierał mu chłód, lecz ze względu na naglącą potrzebę ucieczki, której nie chciał się poddać, by nie zgubić drogi. Skóra przewodniczki stopniowo gasła, im bardziej oddalali się od kalinowego krzewu. Owoce, które kobieta niosła w dłoniach, również. Nic nie [[wskazałoby->wskazałoby]] mu drogi.Kiedy grupa wyszła na zalane słońcem pola, z magicznego blasku nie zostało nic poza wspomnieniem.
Liam dreptał między nieznajomymi, płynąc z prądem wydarzeń. Widział wieś w oddali. Szli w jej kierunku, najpierw obsypaną kwieciem miedzą, następnie wydeptaną ścieżką wijącą się między polami zboża i rzepaku. Nad żółtymi kwiatami latały chmary pszczół, a słodki zapach kręcił w nosie. Ciepłe powietrze gładziło odsłoniętą skórę przy lekkich podmuchach wiatru.
– Rybak idzie ze mną – ogłosiła przewodniczka. – Wy jesteście wolni.
Wszyscy kiwnęli głowami, choć nie mogła ich widzieć, idąc na przedzie. Liam chrząknął, rozglądając się podejrzliwie. Właśnie przekraczali granicę wsi. Drewniane płoty pochylone ku polom nie wyglądały, jakby mogły ochronić mieszkańców przed czymkolwiek, a już na pewno nie przed tym, co zamieszkiwało ciemną polanę.
– Dokąd idziemy? – spytał Liam. Wieś składała się z kilku domów i okrągłego placu między nimi. Na nim stała studnia, a wokół niej biegały dzieci, krzycząc w niebogłosy w znanej tylko sobie zabawie. Okolica nie wydawała się miejscem, w którym powinien znaleźć się rybak. – [[Do mojego straganu->do mojego straganu]] – odparła przewodniczka, a on rozejrzał się ze zdziwieniem, ponieważ widział tylko chaty o niskich dachach ze strzechy i popękane drewniane płoty pełne dziur.Przewodniczka poprowadziła go na drugą stronę placu, minęła dom z pięknie utrzymanym ogrodem i płotem obwieszonym czerwoną wstążką. Na tyłach budynku stała mała, drewniana chatynka z otwartym frontem, a w niej stół dopasowany szerokością do budyneczku.
– Idź dalej, rozejrzyj się i wróć do mnie – nakazała przewodniczka tonem sugerującym, że nie brała pod uwagę możliwości innej niż wykonanie jej polecenia. – Za zakrętem może znajdziesz coś dla siebie. Coś, co zastąpi ogniste owoce, którymi wzgardziłeś.
Liam skrzywił się, słysząc jej kąśliwy ton i niechętnie poszedł dalej, gdy tymczasem kobieta przygotowywała swój stragan.
Za zakrętem osłoniętym wysokimi i gęstymi krzewami ciągnął się rząd identycznych straganów ustawionych wzdłuż drogi, która była tu szersza niż po stronie pól. W cieniu siedzieli handlarze leniwie przeczekujący najgorętszą porę dnia.
[[Obejrzyj stragany->obejrzyj stragany]]
Przejdź obok nich i [[zawróć->wrócił do straganu przewodniczki]]Liam zatrzymał się przy kilku chatynkach, ale nie znalazł w nich nic godnego uwagi. Kilka błyskotek przyciągnęło jego wzrok, jednak żadna nie wyglądała na przydatną. Zastanawiał się, czym mógłby zastąpić ogniste owoce i w jakim celu miałby to robić. W końcu od samego początku ich nie potrzebował.
Spojrzał w dal, tam, gdzie droga prowadziła między krzewami i niknęła wśród pól. Jej trasę wyznaczały gęste korony drzew. Przez myśl przeszło mu, by ruszyć tą drogą, jednak nie wiedział, dokąd go ona zaprowadzi. Nie miał też zapasów. Krótko mówiąc: był zupełnie nieprzygotowany do podróży.
Podszedł do najbliższego straganu i spytał siedzącego w nim człowieka:
– Czy znasz tę kobietę, której stragan stoi za domem z czerwoną wstążką?
Mężczyzna odparł, patrząc na niego podejrzliwie:
– Oczywiście, że ją znam. Jak wszyscy tutaj. Dlaczego pytasz?
[[Wyjaśnij->wyjaśnij]]– Nie szukałeś – stwierdziła, gdy tylko go zobaczyła. Siedziała już w swojej budce, a stół przed nią uginał się od ciężaru błyszczących kamieni, tak czarnych jak jej włosy. Rzuciła Liamowi krytyczne spojrzenie. Oczy miała tak samo błyszczące jak leżące przed nią kawałki skały. – A ja nie zamierzam robić tego, co ty powinieneś zrobić sam.
– A co powinienem zrobić? – spytał rozeźlony. – Coś gna mnie do przodu, a nawet nie wiem, w którym kierunku iść.
– Skoro nie masz ognistych owoców, to musisz poczekać.
– Na co?
– Na kolejną okazję. A teraz wybacz – spojrzała obok niego i uśmiechnęła się chłodno. – Mam klienta. W czym mogę ci dzisiaj pomóc?
[[Sprawdź, kto przyszedł->sprawdź kto przyszedł]]Liam przygryzł wargę, zanim wyjaśnił:
– Spotkałem ją na skraju lasu. Wysłała mnie tutaj, żebym znalazł coś, co zastąpi ogniste owoce. Nie wiem, co miała na myśli.
– Miała na myśli dokładnie to, co ci powiedziała. Żebyś znalazł tu coś, co zastąpi ogniste owoce. – Zmarszczył brwi i dodał: – To niepokojące, że ich nie przyniosła.
– Och, ma ich całą garść. To ja ich nie zerwałem. Dlatego mam znaleźć coś, co mi je zastąpi.
– Trzeba tak było mówić od razu – sprzedawca wybuchnął gromkim śmiechem i lekceważąco machnął ręką. – Rzecz w tym, młody człowieku, że ognistych owoców nic nie zastąpi.
Liam chciał jeszcze spytać, kim jest przewodniczka, jednak gest był wymowny: rozmowa dobiegła końca.
Podziękuj i [[zapytaj przy kolejnym straganie->zapytaj przy kolejnym straganie]]– Przepraszam, – Liam uśmiechnął się blado do kobiety siedzącej za niskim stołem – czy znasz…
– Wodę – przerwała mu szorstko. – Znam, jak każdy. Słyszałam, o co pytałeś przed chwilą. Skoro powiedziała, być poszukał tu czegoś, co zastąpi ci ogniste owoce, to szukaj. Myślę, że nie znajdziesz, ale próbuj mimo wszystko. Woda wie, co mówi.
– Woda? – Liam zamrugał, skonsternowany. Przecież nie rozmawiali o piciu.
Kobieta machnęła dłonią mniej więcej w kierunku straganu przewodniczki i nie odezwała się więcej. Uznał więc, że temat został wyczerpany. Wzruszył ramionami i, kręcąc głową, [[wrócił do straganu przewodniczki->wrócił do straganu przewodniczki]]. Obok Liama stanął niewysoki mężczyzna, prawie tak śniady jak przewodniczka. Uśmiechał się ujmująco i zupełnie ignorował rybaka.
– Chciałbym dokonać wymiany – odparł.
– Słucham – kobieta wydawała się znudzona, jakby ten sam rytuał odbywał się codziennie już od bardzo dawna.
– Dam ci swoje serce, w zamian za twoje.
Liam przysiągłby, że ledwie wybrzmiały te słowa, temperatura wokół straganu gwałtownie spadła. Na ramiona wystąpiła mu gęsia skórka.
– Nie – przewodniczka zmrużyła oczy. – Wróć do mnie, kiedy będziesz gotów złożyć mi szczerą propozycję.
– Ależ jestem gotów! – wykrzyknął tamten, oburzony. – Czy mój upór o niczym nie świadczy?
– Owszem: o twojej zachłanności. Ile serc już ukradłeś?
[[Słuchaj dalej->słuchaj dalej]]Mężczyzna sapnął ze złości. Poczerwieniał aż po obojczyki, jednak zerknąwszy na Liama, zrezygnował z odpowiedzi. Po krótkim namyśle odszedł, stawiając kroki sztywno, jakby bolały go plecy.
[[Spytaj, o co chodziło w rozmowie->spytaj o co chodziło]]Liam nie zdążył zabrać głosu. Uprzedziła go przewodniczka.
– Ukradł serce mojej siostry – prawie wypluła te słowa. – Kalina zgodziła się na wymianę, a on to wykorzystał.
– Chwileczkę… – rybak myślał intensywnie. – Wymieniła serce na serce? Jak Żarptak?
Kobieta spojrzała na niego z kamienną twarzą i rzekła:
– To ona jest Żarptakiem.
[[Powiedz coś->powiedz coś]]– Przykro mi – wydusił z siebie Liam po chwili.
– Niepotrzebnie – wzruszyła ramionami. – Spotkało ją najlepsze, co mogło.
– Utrata serca? – zdziwił się.
¬– Przemiana w Żarptaka – odparła, gładząc czarny kamień ściskany w dłoni. – Kalina nie zasłużyła na to, co ją spotkało, ale wiele wyniosła z tego doświadczenia. – Ścisnęła kamień, jakby chciała wycisnąć z niego czerń. – Wiesz, jak mnie tu nazywają?
Pokręcił głową, a ona odparła:
– Czarną Wodą. Tym dla nich jestem. Jeżeli i ja stracę serce, pewnie zamienię się w strumień wody koloru tych kamieni.
Odłożyła kawałek skały na stół i westchnęła ciężko.
[[Porusz temat owoców->porusz temat owoców]]– Więc naprawdę masz na imię Woda? – spytał Liam, nie mogąc uwierzyć w to, że gdzieś na świecie ludzie nadają swoim dzieciom takie imiona.
– Tak – rzuciła mu wyzywające spojrzenie. – Dowiedziałeś się na mój temat czegoś ciekawego, szukając zastępstwa dla ognistych owoców?
– Nie. I nie znalazłem nic, co mogłoby je zastąpić. Dlaczego… Czy użyczyłabyś mi ich, do czegokolwiek są mi potrzebne?
– Nie mogę tego zrobić, nawet, gdybym chciała. Ogniste owoce należą do tego, kto dotknie ich pierwszy i tylko on może je wykorzystać.
– Do czego Ty wykorzystasz swoje?
Woda powstrzymała uśmiech cisnący jej się na usta i zamiast udzielić odpowiedzi, rzekła:
– Wejdź do mojego domu, poszukaj czegoś do jedzenia. Rozgość się. Spędzisz tu trochę czasu, postaraj się, żeby był przyjemny.
[[Zaprotestuj->zaprotestuj]]
[[Czekaj->spotkamy się później]] na to, na co musisz zaczekać– Nie mam czasu na czekanie – zaprotestował Liam. – Muszę znaleźć Maeve.
– Musisz czy chcesz? – Woda spojrzała na niego spod długich rzęs. – Czy twoje pragnienie urosło w konieczność?
Liam otworzył i zamknął usta. Gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl, że wygląda jak dusząca się ryba. To skojarzenie pociągnęło za sobą lawinę kolejnych: połów, sieć rybacka nad pokładem kutra, sterty drgających ryb, a pośrodku blada Maeve trzymająca swoją foczą skórkę na kolanach.
– Nie wiesz – stwierdziła Woda. – Wejdź do domu, odpocznij. Powiem ci, kiedy nadejdzie twój czas.
[[Pokaż jej kamień księżycowy->pokaż kamień księżycowy]]
[[Wykonaj polecenie->spotkamy się później]]Tu kończy się ta część podróży Liama. Do zobaczenia w części trzeciej!– Mam to – Liam wyciągnął z kieszeni kamień księżycowy. – Nada się jako zamiennik ognistych owoców?
Woda długo wpatrywała się w lśniący kamień. Ważyła słowa. Wreszcie odparła:
– Nada się. Zaczekaj do wieczora albo nagoń mi kilku kupców, żebym mogła wcześniej zwinąć kram.
– Dlaczego w ogóle sprzedajesz kamienie? Kto chciałby kupować skały, skoro wokół ma ich pod dostatkiem za darmo?
Woda prychnęła, szczerze rozbawiona.
– To magiczne kamienie. Ale co ty możesz o tym wiedzieć, skoro pochodzisz z zupełnie innego świata? Idź. Zrób coś pożytecznego. I pilnuj swojego białego kamienia jak oka w głowie! [[Spotkamy się później->spotkamy się później]].Liam drżał, wędrując w ciemności, nie dlatego, że doskwierał mu chłód, lecz ze względu na naglącą potrzebę ucieczki, której nie chciał się poddać, by nie zgubić drogi. Skóra przewodniczki stopniowo gasła, im bardziej oddalali się od kalinowego krzewu. Owoce, które kobieta niosła w dłoniach, również. Nic nie [[wskazałoby->wskazałoby2]] mu drogi.Kiedy grupa wyszła na zalane słońcem pola, z magicznego blasku nie zostało nic poza wspomnieniem.
Liam dreptał między nieznajomymi, płynąc z prądem wydarzeń. W oddali widział wieś. Szli w jej kierunku, najpierw obsypaną kwieciem miedzą, następnie wydeptaną ścieżką wijącą się między polami zboża i rzepaku. Nad żółtymi kwiatami latały chmary pszczół, a słodki zapach kręcił w nosie. Ciepłe powietrze gładziło odsłoniętą skórę przy lekkich podmuchach wiatru.
– Rybak idzie ze mną – ogłosiła przewodniczka. – Wy jesteście wolni.
Wszyscy kiwnęli głowami, choć nie mogła ich widzieć, idąc na przedzie. Liam chrząknął, rozglądając się podejrzliwie. Właśnie przekraczali granicę wsi. Drewniane płoty pochylone ku polom nie wyglądały, jakby mogły ochronić mieszkańców przed czymkolwiek, a już na pewno nie przed tym, co zamieszkiwało ciemną polanę.
– Dokąd idziemy? – spytał Liam. Wieś składała się z kilku domów i okrągłego placu między nimi. Stała tam studnia, a wokół niej biegały dzieci, krzycząc w niebogłosy w zabawie znanej tylko sobie. Okolica nie wyglądała na miejsce, w którym powinien znaleźć się rybak.
– [[Do mojego straganu->do mojego straganu 2]] – odparła przewodniczka, a on rozejrzał się ze zdziwieniem, ponieważ widział tylko chaty o niskich dachach ze strzechy i popękane drewniane płoty pełne dziur.Przewodniczka poprowadziła go na drugą stronę placu, minęła dom z pięknie utrzymanym ogrodem i płotem obwieszonym czerwoną wstążką. Na tyłach budynku stała mała, drewniana chatynka z otwartym frontem, a w niej stół dopasowany szerokością do budyneczku.
– Idź dalej, rozejrzyj się i wróć do mnie – nakazała przewodniczka tonem sugerującym, że nie brała pod uwagę możliwości innej niż wykonanie jej polecenia. – Za zakrętem może znajdzie coś dla siebie.
Liam skrzywił się, słysząc jej kąśliwy ton i niechętnie poszedł dalej, , gdy tymczasem kobieta przygotowywała swój stragan.
Za zakrętem osłoniętym wysokimi i gęstymi krzewami ciągnął się rząd identycznych straganów ustawionych wzdłuż drogi, która była tu szersza niż po stronie pól. W cieniu siedzieli handlarze leniwie przeczekujący najgorętszą porę dnia.
[[Obejrzyj stragany->obejrzyj stragany 2]]
Przejdź obok nich i [[zawróć->wrócił do straganu przewodniczki 2]]Liam zatrzymał się przy kilku chatynkach, ale nie znalazł w nich nic godnego uwagi. Kilka błyskotek przyciągnęło jego wzrok, jednak żadna nie wyglądała na przydatną.
Spojrzał w dal, tam, gdzie droga prowadziła między krzewami i niknęła wśród pól. Jej trasę wyznaczały gęste korony drzew. Przez myśl przeszło mu, by ruszyć tą drogą, jednak nie wiedział, dokąd go ona zaprowadzi. Nie miał też zapasów. Krótko mówiąc: był zupełnie nieprzygotowany do podróży.
Podszedł do najbliższego straganu i spytał siedzącego w nim człowieka:
– Czy znasz tę kobietę, której stragan stoi za domem z czerwoną wstążką?
Mężczyzna odparł, patrząc na niego podejrzliwie:
– Oczywiście, że ją znam. Jak wszyscy tutaj. Dlaczego pytasz?
[[Wyjaśnij->wyjaśnij 2]]– Nie szukałeś – stwierdziła, gdy tylko go zobaczyła. Siedziała już w swojej budce, a stół przed nią uginał się od ciężaru błyszczących kamieni, tak czarnych jak jej włosy. Rzuciła Liamowi krytyczne spojrzenie. Oczy miała tak samo błyszczące jak leżące przed nią kawałki skały. – A ja nie zamierzam robić tego, co ty powinieneś zrobić sam.
– A co powinienem zrobić? – spytał rozeźlony. – Coś gna mnie do przodu, a nawet nie wiem, w którym kierunku iść.
– Musisz poczekać.
– Na co?
– Na kolejną okazję. A teraz wybacz – Spojrzała obok niego i uśmiechnęła się chłodno. – Mam klienta. W czym mogę ci dzisiaj pomóc?
[[Sprawdź->sprawdź kto przyszedł 2]], kto przyszedłLiam przygryzł wargę, zanim wyjaśnił:
– Spotkałem ją na skraju lasu. Wysłała mnie tutaj, żebym znalazł coś dla siebie.
Sprzedawca wybuchnął gromkim śmiechem i lekceważąco machnął ręką.
– Dobrze dla ciebie. Jeśli nic nie kupujesz, nie zasłaniaj mi słońca. Wygrzewam się w oczekiwaniu na klientów.
Liam chciał jeszcze spytać, kim jest przewodniczka, jednak gest i słowa były wymowne: rozmowa dobiegła końca.
Podziękuj i [[zapytaj przy kolejnym straganie->zapytaj 2]]– Przepraszam. – Liam uśmiechnął się blado do kobiety siedzącej za niskim stołem – Czy znasz…
– Wodę – przerwała mu szorstko. – Znam, jak każdy. Słyszałam, o co pytałeś przed chwilą. Skoro powiedziała, być poszukał tu czegoś dla siebie, to szukaj. Myślę, że nie znajdziesz, ale próbuj mimo wszystko. Woda wie, co mówi.
– Woda? – Liam zamrugał, skonsternowany. Przecież nie rozmawiali o piciu.
Kobieta machnęła dłonią mniej więcej w kierunku straganu przewodniczki i nie odezwała się więcej. Uznał więc, że temat został wyczerpany. Wzruszył ramionami i kręcąc głową, [[wrócił do straganu przewodniczki->wrócił do straganu przewodniczki 2]]. Obok Liama stanął niewysoki mężczyzna, prawie tak śniady jak przewodniczka. Uśmiechał się ujmująco i zupełnie ignorował rybaka.
– Chciałbym dokonać wymiany – odparł.
– Słucham. – Kobieta wydawała się znudzona, jakby ten sam rytuał odbywał się codziennie już od bardzo dawna.
– Dam ci swoje serce, w zamian za twoje.
Liam przysiągłby, że ledwie wybrzmiały te słowa, temperatura wokół straganu gwałtownie spadła. Na ramiona wystąpiła mu gęsia skórka.
– Nie – Przewodniczka zmrużyła oczy. – Wróć do mnie, kiedy będziesz gotów złożyć mi szczerą propozycję.
– Ależ jestem gotów! – wykrzyknął tamten, oburzony. – Czy mój upór o niczym nie świadczy?
– Owszem: o twojej zachłanności. Ile serc już ukradłeś?
[[Słuchaj dalej->słuchaj dalej 2]]Mężczyzna sapnął ze złości. Poczerwieniał aż po obojczyki, jednak zerknąwszy na Liama, zrezygnował z odpowiedzi. Po krótkim namyśle odszedł, stawiając kroki sztywno, jakby bolały go plecy.
[[Spytaj->spytaj2]], o co chodziło w rozmowieLiam nie zdążył zabrać głosu. Uprzedziła go przewodniczka.
– Ukradł serce mojej siostry – Prawie wypluła te słowa. – Kalina zgodziła się na wymianę, a on to wykorzystał.
– Chwileczkę… – rybak myślał intensywnie. – Wymieniła serce na serce? Jak Żarptak?
Kobieta spojrzała na niego z kamienną twarzą i rzekła:
– To ona jest Żarptakiem.
[[Powiedz coś->powiedz coś 2]]– Przykro mi – wydusił z siebie Liam po chwili.
– Niepotrzebnie – Wzruszyła ramionami. – Spotkało ją najlepsze, co mogło.
– Utrata serca? – zdziwił się.
¬– Przemiana w Żarptaka – odparła, gładząc czarny kamień ściskany w dłoni. – Kalina nie zasłużyła na to, co ją spotkało, ale wiele wyniosła z tego doświadczenia – Ścisnęła kamień, jakby chciała wycisnąć z niego czerń. – Wiesz, jak mnie tu nazywają?
Pokręcił głową, a ona odparła:
– Czarną Wodą. Tym dla nich jestem. Jeżeli i ja stracę serce, pewnie zamienię się w strumień wody koloru tych kamieni.
Odłożyła kawałek skały na stół i westchnęła ciężko.
[[Porusz temat owoców->porusz temat owoców 2]]– Więc naprawdę masz na imię Woda? – spytał Liam, nie mogąc uwierzyć w to, że gdzieś na świecie ludzie nadają swoim dzieciom takie imiona.
– Tak. – Rzuciła mu wyzywające spojrzenie. – Dowiedziałeś się na mój temat czegoś ciekawego przy straganach?
– Nie. I nie znalazłem nic dla siebie. Czy możesz powiedzieć mi wreszcie, co mam teraz zrobić?
Woda powstrzymała uśmiech cisnący jej się na usta i zamiast udzielić odpowiedzi, rzekła:
– Musisz poczekać na okazję, by wykorzystać ogniste owoce, które zerwałeś. Należą do tego, kto dotknie ich pierwszy i tylko on może ich użyć. A na razie wejdź do mojego domu, poszukaj czegoś do jedzenia. Rozgość się. Spędzisz tu trochę czasu, postaraj się, żeby był przyjemny.
[[Zaprotestuj->zaprotestuj 2]]
[[Czekaj->spotkamy się później 2]] na to, na co musisz zaczekać– Nie mam czasu na czekanie – zaprotestował Liam. – Muszę znaleźć Maeve.
– Musisz czy chcesz? – Woda spojrzała na niego spod długich rzęs. – Czy twoje pragnienie urosło w konieczność?
Liam otworzył i zamknął usta. Gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl, że wygląda jak dusząca się ryba. To skojarzenie pociągnęło za sobą lawinę kolejnych: połów, sieć rybacka nad pokładem kutra, sterty drgających ryb, a pośrodku blada Maeve trzymająca swoją foczą skórkę na kolanach.
– Nie wiesz – Stwierdziła Woda. – Wejdź do domu, odpocznij. Powiem ci, kiedy nadejdzie twój czas.
[[Pokaż->pokaż 2]] jej kamień księżycowy
[[Wykonaj polecenie->spotkamy się później 2]]– Mam to – Liam wyciągnął z kieszeni kamień księżycowy. – Przyspieszy sprawę?
Woda długo wpatrywała się w lśniący kamień. Ważyła słowa. Wreszcie odparła:
– Nie. Zaczekaj do wieczora albo nagoń mi kilku kupców, żebym mogła wcześniej zwinąć kram.
– Dlaczego w ogóle sprzedajesz kamienie? Kto chciałby kupować skały, skoro wokół ma ich pod dostatkiem za darmo?
Woda prychnęła, szczerze rozbawiona.
– To magiczne kamienie. Ale co ty możesz o tym wiedzieć, skoro pochodzisz z zupełnie innego świata? Idź. Zrób coś pożytecznego. I pilnuj swojego białego kamienia jak oka w głowie! [[Spotkamy się później->spotkamy się później 2]].Tu kończy się ta część podróży Liama. Do zobaczenia w części trzeciej!Liam ze strachem i determinacją podszedł do krzewu. Chwycił najbliżej wiszącą gałąź, kilkoma szybkimi ruchami oberwał z niej owoce i wróciwszy do przewodniczki z dumą pokazał jej zdobycz. Kiwnęła głową z uznaniem. Następnie odwróciła się w stronę, z której przyszli, komenderując:
– Wracamy.
[[I ruszyli->ruszyli 4]].Polecenia przewodniczki należy wykonywać bez szemrania, jeżeli chce się przeżyć – tak, jak każdy przewodnik, ona wie, co i kiedy można zrobić, nie ryzykując zdrowia członków grupy. Czy na pewno chcesz, żeby Liam odmówił zerwania owoców z krzewu?
[[Chcę->chcę 3]]
[[Nie chcę->nie chcę 3]]Jak uważasz. Zatem…
Liam uniósł ręce w obronnym geście i drżącym głosem rzekł:
– Chyba nie powinienem.
– Nonsens. Potrzebujesz ich.
– Nie, naprawdę – pokręcił głową. – Nie powinienem ich dotykać.
Przewodniczka spytała, marszcząc brwi:
– Kto tak twierdzi?
Rybak zagryzł wargę. Nie wiedział. Po prostu coś broniło mu sięgnięcia po lśniące owoce.
Kobieta sapnęła z niezadowoleniem i zerwała owoce z najbardziej obsypanej nimi gałęzi. Następnie odwróciła się w stronę, z której przyszli, komenderując:
– Wracamy.
[[I ruszyli->ruszyli 3]].[[Zerwij owoce->ruszyli 4]].Liam drżał, wędrując w ciemności, nie dlatego, że doskwierał mu chłód, lecz ze względu na naglącą potrzebę ucieczki, której nie chciał się poddać, by nie zgubić drogi. Skóra przewodniczki stopniowo gasła, im bardziej oddalali się od kalinowego krzewu. Owoce, które kobieta niosła w dłoniach, również. Nic nie [[wskazałoby->wskazałoby 3]] mu drogi.Kiedy grupa wyszła na zalane słońcem pola, z magicznego blasku nie zostało nic poza wspomnieniem.
Liam dreptał między nieznajomymi, płynąc z prądem wydarzeń. Widział wieś w oddali. Szli w jej kierunku, najpierw obsypaną kwieciem miedzą, następnie wydeptaną ścieżką wijącą się między polami zboża i rzepaku. Nad żółtymi kwiatami latały chmary pszczół, a słodki zapach kręcił w nosie. Ciepłe powietrze gładziło odsłoniętą skórę przy lekkich podmuchach wiatru.
– Rybak idzie ze mną – ogłosiła przewodniczka. – Wy jesteście wolni.
Wszyscy kiwnęli głowami, choć nie mogła ich widzieć, idąc na przedzie. Liam chrząknął, rozglądając się podejrzliwie. Właśnie przekraczali granicę wsi. Drewniane płoty pochylone ku polom nie wyglądały, jakby mogły ochronić mieszkańców przed czymkolwiek, a już na pewno nie przed tym, co zamieszkiwało ciemną polanę.
– Dokąd idziemy? – spytał Liam. Wieś składała się z kilku domów i okrągłego placu między nimi. Na nim stała studnia, a wokół niej biegały dzieci, krzycząc w niebogłosy w znanej tylko sobie zabawie. Okolica nie wydawała się miejscem, w którym powinien znaleźć się rybak. – [[Do mojego straganu->do straganu 3]] – odparła przewodniczka, a on rozejrzał się ze zdziwieniem, ponieważ widział tylko chaty o niskich dachach ze strzechy i popękane drewniane płoty pełne dziur.Przewodniczka poprowadziła go na drugą stronę placu, minęła dom z pięknie utrzymanym ogrodem i płotem obwieszonym czerwoną wstążką. Na tyłach budynku stała mała, drewniana chatynka z otwartym frontem, a w niej stół dopasowany szerokością do budyneczku.
– Idź dalej, rozejrzyj się i wróć do mnie – nakazała przewodniczka tonem sugerującym, że nie brała pod uwagę możliwości innej niż wykonanie jej polecenia. – Za zakrętem może znajdziesz coś dla siebie. Coś, co zastąpi ogniste owoce, którymi wzgardziłeś.
Liam skrzywił się, słysząc jej kąśliwy ton i niechętnie poszedł dalej, gdy tymczasem kobieta przygotowywała swój stragan.
Za zakrętem osłoniętym wysokimi i gęstymi krzewami ciągnął się rząd identycznych straganów ustawionych wzdłuż drogi, która była tu szersza niż po stronie pól. W cieniu siedzieli handlarze leniwie przeczekujący najgorętszą porę dnia.
[[Obejrzyj stragany->obejrzyj 3]]
Przejdź obok nich i [[zawróć->wrócił do straganu 3]]Liam zatrzymał się przy kilku chatynkach, ale nie znalazł w nich nic godnego uwagi. Kilka błyskotek przyciągnęło jego wzrok, jednak żadna nie wyglądała na przydatną. Zastanawiał się, czym mógłby zastąpić ogniste owoce i w jakim celu miałby to robić. W końcu od samego początku ich nie potrzebował.
Spojrzał w dal, tam, gdzie droga prowadziła między krzewami i niknęła wśród pól. Jej trasę wyznaczały gęste korony drzew. Przez myśl przeszło mu, by ruszyć tą drogą, jednak nie wiedział, dokąd go ona zaprowadzi. Nie miał też zapasów. Krótko mówiąc: był zupełnie nieprzygotowany do podróży.
Podszedł do najbliższego straganu i spytał siedzącego w nim człowieka:
– Czy znasz tę kobietę, której stragan stoi za domem z czerwoną wstążką?
Mężczyzna odparł, patrząc na niego podejrzliwie:
– Oczywiście, że ją znam. Jak wszyscy tutaj. Dlaczego pytasz?
[[Wyjaśnij->wyjaśnij 3]]– Nie szukałeś – stwierdziła, gdy tylko go zobaczyła. Siedziała już w swojej budce, a stół przed nią uginał się od ciężaru błyszczących kamieni, tak czarnych jak jej włosy. Rzuciła Liamowi krytyczne spojrzenie. Oczy miała tak samo błyszczące jak leżące przed nią kawałki skały. – A ja nie zamierzam robić tego, co ty powinieneś zrobić sam.
– A co powinienem zrobić? – spytał rozeźlony. – Coś gna mnie do przodu, a nawet nie wiem, w którym kierunku iść.
– Skoro nie masz ognistych owoców, to musisz poczekać.
– Na co?
– Na kolejną okazję. A teraz wybacz – spojrzała obok niego i uśmiechnęła się chłodno. – Mam klienta. W czym mogę ci dzisiaj pomóc?
[[Sprawdź->sprawdź 3]], kto przyszedłLiam przygryzł wargę, zanim wyjaśnił:
– Spotkałem ją na skraju lasu. Wysłała mnie tutaj, żebym znalazł coś, co zastąpi ogniste owoce. Nie wiem, co miała na myśli.
– Miała na myśli dokładnie to, co ci powiedziała. Żebyś znalazł tu coś, co zastąpi ogniste owoce. – Zmarszczył brwi i dodał: – To niepokojące, że ich nie przyniosła.
– Och, ma ich całą garść. To ja ich nie zerwałem. Dlatego mam znaleźć coś, co mi je zastąpi.
– Trzeba tak było mówić od razu – sprzedawca wybuchnął gromkim śmiechem i lekceważąco machnął ręką. – Rzecz w tym, młody człowieku, że ognistych owoców nic nie zastąpi.
Liam chciał jeszcze spytać, kim jest przewodniczka, jednak gest był wymowny: rozmowa dobiegła końca.
Podziękuj i [[zapytaj przy kolejnym straganie->zapytaj 3]]– Przepraszam, – Liam uśmiechnął się blado do kobiety siedzącej za niskim stołem – czy znasz…
– Wodę – przerwała mu szorstko. – Znam, jak każdy. Słyszałam, o co pytałeś przed chwilą. Skoro powiedziała, być poszukał tu czegoś, co zastąpi ci ogniste owoce, to szukaj. Myślę, że nie znajdziesz, ale próbuj mimo wszystko. Woda wie, co mówi.
– Woda? – Liam zamrugał, skonsternowany. Przecież nie rozmawiali o piciu.
Kobieta machnęła dłonią mniej więcej w kierunku straganu przewodniczki i nie odezwała się więcej. Uznał więc, że temat został wyczerpany. Wzruszył ramionami i, kręcąc głową, [[wrócił do straganu przewodniczki->wrócił do straganu 3]]. Obok Liama stanął niewysoki mężczyzna, prawie tak śniady jak przewodniczka. Uśmiechał się ujmująco i zupełnie ignorował rybaka.
– Chciałbym dokonać wymiany – odparł.
– Słucham – kobieta wydawała się znudzona, jakby ten sam rytuał odbywał się codziennie już od bardzo dawna.
– Dam ci swoje serce, w zamian za twoje.
Liam przysiągłby, że ledwie wybrzmiały te słowa, temperatura wokół straganu gwałtownie spadła. Na ramiona wystąpiła mu gęsia skórka.
– Nie – przewodniczka zmrużyła oczy. – Wróć do mnie, kiedy będziesz gotów złożyć mi szczerą propozycję.
– Ależ jestem gotów! – wykrzyknął tamten, oburzony. – Czy mój upór o niczym nie świadczy?
– Owszem: o twojej zachłanności. Ile serc już ukradłeś?
[[Słuchaj dalej->słuchaj dalej 3]]Mężczyzna sapnął ze złości. Poczerwieniał aż po obojczyki, jednak zerknąwszy na Liama, zrezygnował z odpowiedzi. Po krótkim namyśle odszedł, stawiając kroki sztywno, jakby bolały go plecy.
[[Spytaj->spytaj 3]], o co chodziło w rozmowieLiam nie zdążył zabrać głosu. Uprzedziła go przewodniczka.
– Ukradł serce mojej siostry – prawie wypluła te słowa. – Kalina zgodziła się na wymianę, a on to wykorzystał.
– Chwileczkę… – rybak myślał intensywnie. – Wymieniła serce na serce? Jak Żarptak?
Kobieta spojrzała na niego z kamienną twarzą i rzekła:
– To ona jest Żarptakiem.
[[Powiedz coś->powiedz coś 3]]– Przykro mi – wydusił z siebie Liam po chwili.
– Niepotrzebnie – wzruszyła ramionami. – Spotkało ją najlepsze, co mogło.
– Utrata serca? – zdziwił się.
¬– Przemiana w Żarptaka – odparła, gładząc czarny kamień ściskany w dłoni. – Kalina nie zasłużyła na to, co ją spotkało, ale wiele wyniosła z tego doświadczenia. – Ścisnęła kamień, jakby chciała wycisnąć z niego czerń. – Wiesz, jak mnie tu nazywają?
Pokręcił głową, a ona odparła:
– Czarną Wodą. Tym dla nich jestem. Jeżeli i ja stracę serce, pewnie zamienię się w strumień wody koloru tych kamieni.
Odłożyła kawałek skały na stół i westchnęła ciężko.
[[Porusz temat owoców->porusz temat owoców 3]]– Więc naprawdę masz na imię Woda? – spytał Liam, nie mogąc uwierzyć w to, że gdzieś na świecie ludzie nadają swoim dzieciom takie imiona.
– Tak – rzuciła mu wyzywające spojrzenie. – Dowiedziałeś się na mój temat czegoś ciekawego, szukając zastępstwa dla ognistych owoców?
– Nie. I nie znalazłem nic, co mogłoby je zastąpić. Dlaczego… Czy użyczyłabyś mi ich, do czegokolwiek są mi potrzebne?
– Nie mogę tego zrobić, nawet, gdybym chciała. Ogniste owoce należą do tego, kto dotknie ich pierwszy i tylko on może je wykorzystać.
– Do czego Ty wykorzystasz swoje?
Woda powstrzymała uśmiech cisnący jej się na usta i zamiast udzielić odpowiedzi, rzekła:
– Wejdź do mojego domu, poszukaj czegoś do jedzenia. Rozgość się. Spędzisz tu trochę czasu, postaraj się, żeby był przyjemny.
[[Zaprotestuj->zaprotestuj 3]]
[[Wejdź do domu->koniec]]– Nie mam czasu na czekanie – zaprotestował Liam. – Muszę znaleźć Maeve.
– Musisz czy chcesz? – Woda spojrzała na niego spod długich rzęs. – Czy twoje pragnienie urosło w konieczność?
Liam otworzył i zamknął usta. Gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl, że wygląda jak dusząca się ryba. To skojarzenie pociągnęło za sobą lawinę kolejnych: połów, sieć rybacka nad pokładem kutra, sterty drgających ryb, a pośrodku blada Maeve trzymająca swoją foczą skórkę na kolanach.
– Nie wiesz – stwierdziła Woda. – Wejdź do domu. Od dziś jest też twój.
[[Wykonaj polecenie->koniec]]Tu kończy się historia Liama, który nie ma możliwości ponownego przekroczenia światów. Nie pomogą mu ogniste owoce, ponieważ należą do Czanej Wody. Nie pomoże mu kamień księżycowy, którego w tej wersji historii rybak nie ma. Dziękuję, Czytelniku, za drogę, którą przebyłeś. Reszta należy do Twojej wyobraźni.Liam drżał, wędrując w ciemności, nie dlatego, że doskwierał mu chłód, lecz ze względu na naglącą potrzebę ucieczki, której nie chciał się poddać, by nie zgubić drogi. Skóra przewodniczki stopniowo gasła, im bardziej oddalali się od kalinowego krzewu. Owoce, które kobieta niosła w dłoniach, również. Nic nie [[wskazałoby->wskazałoby 4]] mu drogi.Kiedy grupa wyszła na zalane słońcem pola, z magicznego blasku nie zostało nic poza wspomnieniem.
Liam dreptał między nieznajomymi, płynąc z prądem wydarzeń. W oddali widział wieś. Szli w jej kierunku, najpierw obsypaną kwieciem miedzą, następnie wydeptaną ścieżką wijącą się między polami zboża i rzepaku. Nad żółtymi kwiatami latały chmary pszczół, a słodki zapach kręcił w nosie. Ciepłe powietrze gładziło odsłoniętą skórę przy lekkich podmuchach wiatru.
– Rybak idzie ze mną – ogłosiła przewodniczka. – Wy jesteście wolni.
Wszyscy kiwnęli głowami, choć nie mogła ich widzieć, idąc na przedzie. Liam chrząknął, rozglądając się podejrzliwie. Właśnie przekraczali granicę wsi. Drewniane płoty pochylone ku polom nie wyglądały, jakby mogły ochronić mieszkańców przed czymkolwiek, a już na pewno nie przed tym, co zamieszkiwało ciemną polanę.
– Dokąd idziemy? – spytał Liam. Wieś składała się z kilku domów i okrągłego placu między nimi. Stała tam studnia, a wokół niej biegały dzieci, krzycząc w niebogłosy w zabawie znanej tylko sobie. Okolica nie wyglądała na miejsce, w którym powinien znaleźć się rybak.
– [[Do mojego straganu->do straganu 4]] – odparła przewodniczka, a on rozejrzał się ze zdziwieniem, ponieważ widział tylko chaty o niskich dachach ze strzechy i popękane drewniane płoty pełne dziur.Przewodniczka poprowadziła go na drugą stronę placu, minęła dom z pięknie utrzymanym ogrodem i płotem obwieszonym czerwoną wstążką. Na tyłach budynku stała mała, drewniana chatynka z otwartym frontem, a w niej stół dopasowany szerokością do budyneczku.
– Idź dalej, rozejrzyj się i wróć do mnie – nakazała przewodniczka tonem sugerującym, że nie brała pod uwagę możliwości innej niż wykonanie jej polecenia. – Za zakrętem może znajdzie coś dla siebie.
Liam skrzywił się, słysząc jej kąśliwy ton i niechętnie poszedł dalej, , gdy tymczasem kobieta przygotowywała swój stragan.
Za zakrętem osłoniętym wysokimi i gęstymi krzewami ciągnął się rząd identycznych straganów ustawionych wzdłuż drogi, która była tu szersza niż po stronie pól. W cieniu siedzieli handlarze leniwie przeczekujący najgorętszą porę dnia.
[[Obejrzyj stragany->obejrzyj stragany 4]]
Przejdź obok nich i [[zawróć->wrócił do straganu 4]] [odsyła od razu do „Wrócił do straganu przewodniczki”]Liam zatrzymał się przy kilku chatynkach, ale nie znalazł w nich nic godnego uwagi. Kilka błyskotek przyciągnęło jego wzrok, jednak żadna nie wyglądała na przydatną.
Spojrzał w dal, tam, gdzie droga prowadziła między krzewami i niknęła wśród pól. Jej trasę wyznaczały gęste korony drzew. Przez myśl przeszło mu, by ruszyć tą drogą, jednak nie wiedział, dokąd go ona zaprowadzi. Nie miał też zapasów. Krótko mówiąc: był zupełnie nieprzygotowany do podróży.
Podszedł do najbliższego straganu i spytał siedzącego w nim człowieka:
– Czy znasz tę kobietę, której stragan stoi za domem z czerwoną wstążką?
Mężczyzna odparł, patrząc na niego podejrzliwie:
– Oczywiście, że ją znam. Jak wszyscy tutaj. Dlaczego pytasz?
[[Wyjaśnij->wyjaśnij 4]]– Nie szukałeś – stwierdziła, gdy tylko go zobaczyła. Siedziała już w swojej budce, a stół przed nią uginał się od ciężaru błyszczących kamieni, tak czarnych jak jej włosy. Rzuciła Liamowi krytyczne spojrzenie. Oczy miała tak samo błyszczące jak leżące przed nią kawałki skały. – A ja nie zamierzam robić tego, co ty powinieneś zrobić sam.
– A co powinienem zrobić? – spytał rozeźlony. – Coś gna mnie do przodu, a nawet nie wiem, w którym kierunku iść.
– Musisz poczekać.
– Na co?
– Na kolejną okazję. A teraz wybacz – Spojrzała obok niego i uśmiechnęła się chłodno. – Mam klienta. W czym mogę ci dzisiaj pomóc?
[[Sprawdź->sprawdź 4]], kto przyszedłLiam przygryzł wargę, zanim wyjaśnił:
– Spotkałem ją na skraju lasu. Wysłała mnie tutaj, żebym znalazł coś dla siebie.
Sprzedawca wybuchnął gromkim śmiechem i lekceważąco machnął ręką.
– Dobrze dla ciebie. Jeśli nic nie kupujesz, nie zasłaniaj mi słońca. Wygrzewam się w oczekiwaniu na klientów.
Liam chciał jeszcze spytać, kim jest przewodniczka, jednak gest i słowa były wymowne: rozmowa dobiegła końca.
Podziękuj i [[zapytaj przy kolejnym straganie->zapytaj 4]]– Przepraszam. – Liam uśmiechnął się blado do kobiety siedzącej za niskim stołem – Czy znasz…
– Wodę – przerwała mu szorstko. – Znam, jak każdy. Słyszałam, o co pytałeś przed chwilą. Skoro powiedziała, być poszukał tu czegoś dla siebie, to szukaj. Myślę, że nie znajdziesz, ale próbuj mimo wszystko. Woda wie, co mówi.
– Woda? – Liam zamrugał, skonsternowany. Przecież nie rozmawiali o piciu.
Kobieta machnęła dłonią mniej więcej w kierunku straganu przewodniczki i nie odezwała się więcej. Uznał więc, że temat został wyczerpany. Wzruszył ramionami i kręcąc głową, [[wrócił do straganu przewodniczki->wrócił do straganu 4]]. Obok Liama stanął niewysoki mężczyzna, prawie tak śniady jak przewodniczka. Uśmiechał się ujmująco i zupełnie ignorował rybaka.
– Chciałbym dokonać wymiany – odparł.
– Słucham. – Kobieta wydawała się znudzona, jakby ten sam rytuał odbywał się codziennie już od bardzo dawna.
– Dam ci swoje serce, w zamian za twoje.
Liam przysiągłby, że ledwie wybrzmiały te słowa, temperatura wokół straganu gwałtownie spadła. Na ramiona wystąpiła mu gęsia skórka.
– Nie – Przewodniczka zmrużyła oczy. – Wróć do mnie, kiedy będziesz gotów złożyć mi szczerą propozycję.
– Ależ jestem gotów! – wykrzyknął tamten, oburzony. – Czy mój upór o niczym nie świadczy?
– Owszem: o twojej zachłanności. Ile serc już ukradłeś?
[[Słuchaj dalej->słuchaj dalej 4]]Mężczyzna sapnął ze złości. Poczerwieniał aż po obojczyki, jednak zerknąwszy na Liama, zrezygnował z odpowiedzi. Po krótkim namyśle odszedł, stawiając kroki sztywno, jakby bolały go plecy.
[[Spytaj->spytaj 4]], o co chodziło w rozmowieLiam nie zdążył zabrać głosu. Uprzedziła go przewodniczka.
– Ukradł serce mojej siostry – Prawie wypluła te słowa. – Kalina zgodziła się na wymianę, a on to wykorzystał.
– Chwileczkę… – rybak myślał intensywnie. – Wymieniła serce na serce? Jak Żarptak?
Kobieta spojrzała na niego z kamienną twarzą i rzekła:
– To ona jest Żarptakiem.
[[Powiedz coś->powiedz coś 4]]– Przykro mi – wydusił z siebie Liam po chwili.
– Niepotrzebnie – Wzruszyła ramionami. – Spotkało ją najlepsze, co mogło.
– Utrata serca? – zdziwił się.
¬– Przemiana w Żarptaka – odparła, gładząc czarny kamień ściskany w dłoni. – Kalina nie zasłużyła na to, co ją spotkało, ale wiele wyniosła z tego doświadczenia – Ścisnęła kamień, jakby chciała wycisnąć z niego czerń. – Wiesz, jak mnie tu nazywają?
Pokręcił głową, a ona odparła:
– Czarną Wodą. Tym dla nich jestem. Jeżeli i ja stracę serce, pewnie zamienię się w strumień wody koloru tych kamieni.
Odłożyła kawałek skały na stół i westchnęła ciężko.
[[Porusz temat owoców->porusz temat 4]]– Więc naprawdę masz na imię Woda? – spytał Liam, nie mogąc uwierzyć w to, że gdzieś na świecie ludzie nadają swoim dzieciom takie imiona.
– Tak. – Rzuciła mu wyzywające spojrzenie. – Dowiedziałeś się na mój temat czegoś ciekawego przy straganach?
– Nie. I nie znalazłem nic dla siebie. Czy możesz powiedzieć mi wreszcie, co mam teraz zrobić?
Woda powstrzymała uśmiech cisnący jej się na usta i zamiast udzielić odpowiedzi, rzekła:
– Musisz poczekać na okazję, by wykorzystać ogniste owoce, które zerwałeś. Należą do tego, kto dotknie ich pierwszy i tylko on może ich użyć. A na razie wejdź do mojego domu, poszukaj czegoś do jedzenia. Rozgość się. Spędzisz tu trochę czasu, postaraj się, żeby był przyjemny.
[[Zaprotestuj->zaprotestuj 4]]
[[Czekaj->spotkamy się później 4]] na to, na co musisz zaczekać– Nie mam czasu na czekanie – zaprotestował Liam. – Muszę znaleźć Maeve.
– Musisz czy chcesz? – Woda spojrzała na niego spod długich rzęs. – Czy twoje pragnienie urosło w konieczność?
Liam otworzył i zamknął usta. Gdzieś z tyłu głowy pojawiła się myśl, że wygląda jak dusząca się ryba. To skojarzenie pociągnęło za sobą lawinę kolejnych: połów, sieć rybacka nad pokładem kutra, sterty drgających ryb, a pośrodku blada Maeve trzymająca swoją foczą skórkę na kolanach.
– Nie wiesz – Stwierdziła Woda. – Wejdź do domu, odpocznij. Powiem ci, kiedy nadejdzie twój czas.
[[Wykonaj polecenie->spotkamy się później 4]]Tu kończy się ta część podróży Liama. Do zobaczenia w części trzeciej!